Wywiad ze zwyciężczynią Fashion Designer Awards

Wywiad ze zwyciężczynią Fashion Designer Awards

Wszystkie projekty zostały nagrodzone wielkimi brawami od licznie zgromadzonej widowni, ale to właśnie zwyciężczyni otrzymała imponującą pulę nagród, m.in.: staż w atelier Artem Klimchuk w Kijowie, udział w International Young Designers Contest w Kijowie, gdzie spotkają się młodzi projektanci z Europy Środkowo-Wschodniej (laureaci konkursów w swoich krajach), 15 tys. złotych od Partnera edukacyjnego MSKPU, pełne 2.5 letnie stypendium w MSKPU, warsztaty z Alberto Campagnolo, wyjazd na Premier Vision do Paryża z Partnerem Strategicznym Microsoft Surface oraz kurs projektowania w Shaanxi Polytechnic Institute, w Chinach. Poniżej wywiad ze zwyciężczynią FDA.

Celino, studiujesz na I roku w MSKPU, a już wygrałaś w jednym z najbardziej prestiżowych konkursów modowych w Polsce! Gratulujemy serdecznie! Czy masz jakąś artystyczną przeszłość? Skąd pomysł na MSKPU?

Dla mnie, jako osoby początkującej, jest to ogromny sukces. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Wygrana jest dla mnie wielkim wyróżnieniem, a także niesamowitą motywacją do dalszej pracy. Co do mojej przeszłości – moda zawsze była mi bliska, jednak amatorsko.
Wychowałam się w domu, w którym się szyło, przesiadywałam całymi dniami u Cioci w pracowni. Można by rzec, że to ona zaszczepiła we mnie tę pasję; od małego też bardzo lubiłam rysować czy projektować ubrania. Gdy pytano mnie o to kim chcę być w przyszłości to na myśl przychodziły mi dwie profesje – piosenkarka, bo chyba większość małych dziewczynek o tym marzy (śmiech), oraz projektantka mody. Jako dwudziestolatka starałam się działać w tym kierunku, prowadziłam przez jakiś czas bloga modowego, trafiłam do kilku programów tv, organizowałam sesje, różne projekty…
W zeszłym roku zapisałam się na warsztaty z rysunku żurnalowego podczas dni otwartych w MSKPU i wtedy zdecydowałam, że zapiszę się do szkoły.
Szczerze mówiąc, myślałam o tym już kilka lat temu, miałam też pomysł na swoją markę, ale umarło to śmiercią naturalną (śmiech). Po tych wszystkich kierunkach, po 5 latach pracy w biurze, przyszedł czas, gdy stwierdziłam: “Ok, to jest ten moment, kiedy spełnię swoje marzenie o byciu projektantką!”

Tworzenie jednej z sylwetek w MSKPU

 

I słusznie. Jak widać po wygranej, decyzja bardzo trafna. Jak zatem wyglądały u Ciebie przygotowania do konkursu? Duży stres, czy spokojne doszywanie kolejnych elementów?

Spokojne odszywanie elementów? Co to to nie! (śmiech). Do tej pory uważałam, że największym stresem w moim życiu był egzamin na prawo jazdy, nawet matura nie była na tyle stresująca. Teraz jednak dopiero przekonałam się co oznaczają prawdziwe nerwy. Bałam się, że z czymś nie zdążę, że coś będzie za małe, za duże, że będzie źle leżało, że sobie nie poradzę, dodatkowo okazało się, że swetrówka, której miałam użyć się wyprzedała… To był mój pierwszy w życiu konkurs, pierwsza kolekcja, którą odszywałam, pierwsze takie doświadczenie. Szczerze mówiąc, na początku nie za bardzo wiedziałam jak się za to zabrać, na szczęście miałam wokół siebie ludzi, którzy służyli mi radą, chociażby Pani Magda Floryszczyk (w MSKPU: Projektowanie Ubioru), która zresztą przekonała mnie i moich kolegów z grupy do wzięcia udziału w tym konkursie. To, czego nauczyłam się w trakcie trwania konkursu jest bezcenne, cieszę się, że mogłam zdobyć tę wiedzę już teraz, na początku swojej drogi i będę mogła z tego czerpać na późniejszych etapach, na pewno uniknę dzięki temu wielu błędów. Zarwałam wiele nocy, czasami miałam wrażenie, że praca w ogóle nie posuwa się do przodu, a bywało, że nagle zmieniałam koncepcję. Przed samym konkursem, z niedzieli na poniedziałek spałam tylko 1,5 h! Ale opłaciło się!

Obrady FDA. /fot. M.Szalek

Jury doceniło Twoją dbałość o detal, więc zarwane noce z pewnością się przydały (śmiech). Tworząc inne elementy do kolekcji byłaś równie dokładna? Zdradź nam szczegóły zwycięskiej kolekcji.

Jury mnie doceniło i jest to cudowne uczucie – na pewno pomogło mi to uwierzyć w siebie. Chciałam żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Zaczęłam od przeszukania Pinteresta, szukałam zdjęć nawiązujących do tematu natury, ale nie chciałam, aby inspiracja była zbyt banalna. Kolega podsunął mi zdjęcie ślimaka nagoskrzelnego i był to strzał w dziesiątkę! Na nim oparłam swą kolekcję FLABELLINA, co oznacza właśnie gatunek morskiego ślimaka nagoskrzelnego. Dodatkowo inspirowałam się zdjęciami mikroskopowymi – czułek ćmy czy komórek włosków ucha wewnętrznego. Przed rozpoczęciem projektowania udałam się do hurtowni i wybrałam kilka materiałów. Chciałam aby były to naturalne tkaniny, więc wybrałam denim i wełnę.
Mając wstępne inspiracje usiadłam do projektowania. Wykonałam na szybko 6 szkiców i właściwe od razu przypadły mi one do gustu, więc ten etap był dość krótki. Rysunki robiłam odręcznie, użyłam przezroczystych, sztywnych arkuszy, na których później umieściłam projekty. Własnoręcznie stworzyłam też cała teczkę, starałam się aby wszystko wyglądało estetycznie i zachęcająco. Gdy okazało się, że przeszłam pierwsze eliminacje skakałam z radości! Zaraz potem zabrałam się do pracy.
Muszę przyznać, że to, gdy widzisz jak projekt stopniowo przeradza się w realną rzecz jest mega ekscytujące i daje wiele radości. Najwięcej czasu zajęło mi chyba przyszywanie tych niepozornych filcowych kulek. Dodatkowo sweter został zrobiony ręcznie, na drutach, więc koniec końców cieszę się, że skończyła się ta swetrówka, bo dzięki temu mam w kolekcji taką perełkę.

I z pewnością także to skradło serce jury. A gdybyś miała wybrać – która z kolekcji konkursowych, oprócz Twojej oczywiście (śmiech), podobała Ci się najbardziej i dlaczego?

Podobały mi się wszystkie kolekcje! Naprawdę! Każda była inna i to było wspaniałe. Jedne szalone, ekstrawaganckie, inne kobiece i delikatne. Denerwowałam się za każdym razem, gdy modelki w ubraniach moich kolegów wychodziły na wybieg, ale na szczęście stres nie był potrzebny, ponieważ Joanna Sokołowska-Pronobis oraz Maciej Majzner zadbali o wszystko. Do każdej kolekcji dobrane zostały odpowiednie utwory muzyczne, a Sonia Hensler wykonała cudowne grafiki nawiązujące do tematów kolekcji.
Jeśli chodzi o moje osobiste upodobania, to najchętniej włożyłabym wszystkie sukienki od Gosi Soboty – są takie kobiece, eteryczne, nietuzinkowe. Doceniam też bardzo Tomka Armadę, jest niesamowitą osobowością i fajnym człowiekiem. Jego kolekcja opierała się na recyclingu; ogromne wrażenie zrobiła na mnie pikowana kurtka, którą wypełnił kolorowymi ścinkami z owerloka, jakie zbierał przez ostatnie lata. Bardzo też odpowiada mi estetyka Magdy Kurnickiej, swoją drogą tegorocznej absolwentki MSKPU, czy Sebastiana Gąsienicy-Łuszczka, z którym jadę do Kijowa. Zaraz zacznę tu wymieniać wszystkich po kolei (śmiech), naprawdę wykonali kawał dobrej roboty! Pozytywnym aspektem konkursu jest też to, że mieliśmy okazję się poznać, zaprzyjaźnić i wciąż mamy ze sobą kontakt, dzielimy się informacjami, doświadczeniami.

Projektantka przy pracy nad kolekcją

Czyli uważasz, że warto startować w takich konkursach? Jakie miałabyś rady na przyszłość dla innych, chcących podążać Twoją drogą?

Jak najbardziej! Dostałam bardzo wartościowe nagrody, m.in. możliwość nauki projektowania w Shanghaju czy u Artema Klimchuka w Kijowie, udział w Międzynarodowym konkursie dla projektantów w Kijowie, wyjazd na Première Vision do Paryża z Microsoftem. Podróże kształcą i są kopalnią inspiracji, nie mogę się doczekać! Od MSKPU dostałam zastrzyk gotówki, stypendium oraz kurs. Dodatkowo, plusem udziału w takim konkursie jest możliwość poznania ludzi z branży, pokazania się, a jak wiemy, niełatwo jest zaistnieć. Cenna jest także informacja zwrotna jaką dostajemy od profesjonalistów.

 

Uważam, że wytrwałość jest kluczem do sukcesu. Oczywiście na taki efekt składa się wiele rzeczy: talent, ciężka praca, szczęście… Jednak według mnie, to konsekwencja w dążeniu do celu jest najistotniejsza. Tak więc nigdy, przenigdy się nie poddawajcie, nawet jeśli coś się nie układa, zaciśnijcie zęby i idźcie do przodu, bo jak powiedział kiedyś Winston Churchill: If you’re going through hell keep going. Wierzę w to, że jeśli mamy pasję, wkładamy w coś całe swoje serce, to efekt tej pracy musi być dobry, a jeśli coś jest dobre, to zawsze będą z tego pieniądze. Jeśli robimy coś, trywialnie mówiąc, „na odwal”, to niestety musimy liczyć się z tym, że inni też to zauważą. Dajcie z siebie 100%!
Sama kiedyś często się poddawałam, zaczynałam jakieś projekty, a później z różnych względów odpuszczałam. I to był mój największy błąd. Ale nie żałuję, ponieważ na własnych błędach uczymy się najlepiej. Wyciągajcie więc wnioski, bo to cenna nauka. Nie ukrywam też, że aby osiągnąć cel trzeba poświęcić wiele czasu, energii i zrezygnować z wielu rzeczy. Chociaż gdy robisz coś, co lubisz to nie traktujesz tego jako wyrzeczenia, tylko jako przyjemność. Na pewno warto też stosować się do rady „nie martw się na zapas, bo będziesz martwić się dwa razy”. Oszczędza wiele nerwów (śmiech). Podsumowując: bądźcie wytrwali, nie poddawajcie się, wierzcie w siebie i korzystajcie z doświadczenia – swojego i innych.

Detale zwycięskiej kolekcji

Ładnie powiedziane. A co dalej, teraz po zajęciu pierwszego miejsca? Rozwój, własna marka, szkoła?

Tak naprawdę dopiero zaczyna to do mnie docierać! Moi znajomi, rodzina i przyjaciele byli bardzo podekscytowani, ja dopiero teraz zaczynam odczuwać te emocje. Na pewno chcę, tak jak życzyła mi tego pani Joanna, odbić się jak najwyżej od trampoliny Fashion Designer Awards. Dzięki tej wygranej uwierzyłam w siebie i swoje możliwości. Nie mogę się doczekać wyjazdów, zdobywania nowego doświadczenia. Okres letni mam zamiar poświęcić na realizację nagród, na naukę oraz odpoczynek. Po wakacjach chciałabym podjąć nową pracę, a także zacząć powoli tworzyć własną markę. Wraz z wygraną pojawiło się wiele nowych możliwości i mam zamiar z nich skorzystać. Oczywiście od września wracam też do MSKPU, przede mną kolejny rok, potem kolekcja dyplomowa. Mam świadomość tego, jak wiele jeszcze muszę się nauczyć i chcę tę wiedzę zdobywać, aby móc później przekuć to na sukces zawodowy. Trzymajcie kciuki, aby tak się stało!

Będziemy! Dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiała: Joanna Porayska