Zapraszamy do przeczytania rozmowy z naszą absolwentką Sandrą Kuźniak, która obroniła swój dyplom z wyróżnieniem. Mieliśmy nosa, bo w 2019 roku podczas tworzenia kolekcji rozmawialiśmy z Sandrą w ramach projektu #MSKPUdiploma. To seria rozmów z dyplomantami o ich premierowych kolekcjach.
Teraz, po dłuższym czasie, wracamy do rozmowy. I pytamy co się zmieniło!
Cześć Sandra! Ostatni raz rozmawiałyśmy w kwietniu 2019 roku, kiedy tworzyłaś swoją premierową kolekcję dyplomową. Jeszcze nie wiedziałaś wtedy, że MSKPU wyróżni Cię podczas Pokazu Dyplomowego i zdobędziesz wyróżnienie Mercure Fashion. Opowiedz nam o tym czasie – o kolekcji, pokazie, o rozwijaniu się pod okiem promotorki. Jakie to były emocje?
Na ten czas czekałam od początku pierwszego roku w MSKPU. Zaczynając naukę miałam w tyle głowy, że muszę dać z siebie wszystko i dostać wyróżnienie podczas Pokazu Dyplomowego MSKPU. Tworzenie kolekcji dyplomowej było dla mnie najlepszym okresem, ale też najbardziej nerwowym. Mam wrażenie, że przez ten czas, pod okiem Magdy Floryszczyk najwięcej się nauczyłam i dopiero zrozumiałam co to jest bycie projektantką. Jaka to ciężka, ale równie satysfakcjonująca praca. Popełniłam wiele błędów tworząc kolekcję Perfectly Imperfect. Zaczynając od źle dobranych tkanin do projektu, po zaufanie niekompetentnym ludziom, którzy odszywali moją kolekcje i totalnie ją zmasakrowali.
Musiałam zrobić drugie podejście. Ta sama kolekcja, ta sama wizja, ale nowy zespół i lepiej dobrana najważniejsza tkanina. Wszystko już szło bardzo dobrze. Zadbałam o każdy detal co się bardzo opłaciło i do czego zachęcam każdego, kto zaczyna tworzyć własną dyplomową kolekcję. Moje sylwetki były większości warstwowe. Modelki miały na sobie kapelusze, które przerobiłam sama, żeby były spójne z kolekcją. Zaprojektowałam torebki i dobrałam pasujące do stylu buty. Nic tu nie było przypadkowe. Myślę, że to też dzięki temu, że trafiłam właśnie pod opiekę Magdy. Magda bardzo dużo wymaga, ale w taki sposób, że napędza do działania. Cieszę się też, że zaufała mojej wizji, chociaż nasza estetyka bardzo się różni.
Jak oceniasz pokaz dyplomowy? Jak myślisz, jak Twoja kolekcja została odebrana?
W dniu pokazu emocje były ogromne. Moja kolekcja wychodziła jako jedna z pierwszych, ponieważ miałam w kolekcji trzy dodatkowe dziecięce sylwetki. Dziewczynki świetnie się spisały. Jak na swój wiek były bardzo profesjonalne i myślę, że skradły serca publiczności. Zdecydowanie ja sama miałam mniej odwagi od nich, kiedy musiałam wyjść i ukłonić się publiczności. Jako że moja kolekcja wychodziła na początku pokazu, musiałam czekać dobre parę godzin na wyniki. Byłam tak zestresowana, że nie chciałam nawet oglądać kolekcji pozostałych projektantów. Wszystkie kolekcje były tak wyjątkowe, że przestawałam wierzyć, że mogę zostać wyróżniona. Jednak spełniło się jedno z moich marzeń – zostałam wyróżniona i mogłam zaprezentować kolekcję podczas Wieczorowego Pokazu MSKPU. Wtedy również otrzymałam zaproszenie na kolejny pokaz – organizowany przez Hotel Mercure.
Pokaz Mercure Fashion to wyróżnienie specjalne przyznawane w 2019 roku podczas Pokazu Dyplomowego. Ty oraz 5 innych dyplomantów zostaliście wyróżnieni przez ACCOR. Jak przygotowywałaś się do wydarzenia? Co czułaś?
Następne świetne przeżycie. Podczas spotkania organizującego poznaliśmy wszystkich organizatorów, więc pierwsze nerwy minęły. Była świetna atmosfera. Nic nie zostało nam narzucone – tylko chciano usłyszeć nasze sugestie i wizję związaną z pokazem. Jedyne co nas wszystkich trochę zestresowało to prośba o publiczne wystąpienie, żebyśmy opowiedzieli coś o nas samych i o kolekcji, zaraz po zaprezentowaniu jej. Na szczęście wszyscy daliśmy radę. Od rana przygotowywaliśmy się do tego i spędziliśmy naprawdę świetny dzień, którego nie zapomnę .Po tym wszystkim wiedziałam, że właśnie to chce robić. I tak właśnie powstała moja pierwsza marka Rose on Fire.
Jakie staże odbyłaś od tego czasu? Gdzie teraz się rozwijasz? Gdzie pracujesz?
Staże odbyłam podczas nauki jeszcze w mskpu. Jako, że moja mama od wielu lat zajmuje się branżą dziecięcą, myślałam, że też się tym zajmę. Zgłosiłam się do firmy KOMEX S.A. czyli każdemu dobrze znane 5.10.15. Odbyłam tam staż u projektantów, a później już znacznie dłużej odbywałam staż w dziale technologicznym. Bardzo dużo się tam nauczyłam. Zupełnie inaczej już patrzę na ubrania i umiem ocenić czy są dobrze odszyte i jakie są wymogi wypuszczenia czegoś do produkcji.
Kolejnym moim doświadczeniem przed założeniem własnej marki była praca w luksusowym domu handlowym w Warszawie. Chciałam nauczyć się rozmawiać z klientem. Może nie jest to to samo, co sprzedaż własnych ubrań, ale zdecydowanie się opłacało.
Największym moim doświadczeniem jednak jest dorastanie w szwalni mamy. Jeżdżenie z rodzicami po hurtowaniach w Łodzi i obserwowanie jak wygląda produkcja i jak rynek się zmienia. Gdyby nie doświadczenie mamy i jej pomoc nie odważyłabym się tak szybko stworzyć własnej marki.
Jak na Twój rozwój wpłynęła pandemia?
Firmę zarejestrowałam w grudniu 2019 roku, gdzie jeszcze w Polsce nikt nic nie mówił o wirusie.
Myślę, że gdybym wiedziała o tej pandemii to przeczekałabym ten okres. Trafiłam w najgorszy czas. Moje ubrania są na wyjścia. Zdecydowanie nie do siedzenia w domu. Ale absolutnie nie zrezygnuje z tego co mam. Kolekcje Rose on Fire nie są sezonowe, ani robione z myślą o obecnych trendach. Są to ubrania na lata, ponadczasowe. Więc żadna pandemia nie zepsuje mi wizji mojej marki.
Trzymamy za to kciuki! Wróćmy wspomnieniami do nauki w szkole. Jaki przedmiot w MSKPU najbardziej Ci się podobał? Na jaki zaś przychodziłaś z najmniejszą chęcią? Czego dziś Ci brakuje z MSKPU?
Projektowanie Ubioru, Materiałoznawstwo i Etyka w modzie. Na tych zajęciach bardzo dużo się nauczyłam.
Muszę też dodać – na początku bardzo nielubiany przeze mnie przedmiot – grafika. Po zmianie nauczyciela bardzo polubiłam ten przedmiot. Bez tej wiedzy prowadzenie własnej marki byłoby bardzo trudne. Codziennie używam programów graficznych i do dziś korzystam ze szkolnych notatek.
Co dalej? W którą stronę się chcesz rozwijać?
Jak już mówiłam prowadzę własną markę. Kocham to. Codziennie uczę się czegoś nowego. To jednak nie tylko projektowanie. Już się nie mogę doczekać końca pandemii i nowych projektów.
Nie jest to jednak moje jedyne zajęcie. Pracuję również w rodzinnej szwalni.
Komu poleciłabyś MSKPU (a może: komu nie?)
Wszystkim, którzy mają w sobie pasję do mody. W MSKPU nie jest łatwo, wykładowcy bardzo dużo z siebie dają, ale równie dużo wymagają. Nie można się poddawać. Docenimy to już po ukończeniu szkoły.
Myślę, że tworząc kolekcje dyplomową dowiadujemy się czy jest to dla nas czy też nie.
Dziękujemy za rozmowę!
Rozmawiała: Joanna Porayska